Międzynarodowy Dzień Położnej obchodzony jest 5 maja. Polski Dzień Położnej przypada 8 maja, w dniu urodzin Stanisławy Leszczyńskiej, położnej w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau. Kobiety, która swoje powołanie do witania na świecie nowego życia realizowała w miejscu naznaczonym śmiercią. Dzisiejsze święto jest więc idealną okazją do przedstawienia tej niezwykłej postaci.

Stanisława Leszczyńska (ok. 1953)

Stanisława Zambrzycka urodziła się w 1896 roku w Łodzi. W 1916 roku wyszła za mąż za Bronisława Leszczyńskiego, a dwa lata później rozpoczęła naukę w Państwowej Szkole Położniczej w Warszawie przy ulicy Karowej. Stanisława i Bronisław doczekali się trzech synów i córki. Tak matkę wspomina najstarszy syn:

Była blondynką o nieco jaśniejszych od niezapominajek oczach, o ujmującym, idącym z serca uśmiechu, pełnym wiosny i macierzyństwa. Małego wzrostu. Bardzo kobieca, wrażliwa, uwielbiająca śpiew i kwiaty, szaloną miłością kochająca dzieci, cicha i cierpliwa, rozmiłowana w swoim zawodzie i ponad ludzką wytrzymałość pracowita; bolejąca nad nędzą ludzką i dolą sierot, entuzjastycznie podnosząca zalety bliźnich – szczególnie cieszyła się ich dobrocią. Nade wszystko kochająca Boga”.

W czasie okupacji cała rodzina Leszczyńskich była zaangażowana w pomoc Żydom. W lutym 1943 roku gestapowcy aresztowali Stanisławę, jej dwóch synów i córkę Sylwię. Obie kobiety zostały osadzone w obozie Auschwitz-Birkenau.

Wśród napływających do obozu więźniów wiele było ciężarnych. Stanisławie udało się przemycić do Oświęcimia dokument uprawniający do wykonywania zawodu położnej; funkcję tę pełniła do czasu wyzwolenia obozu w styczniu 1945 roku. Porody odbywały się na przewodzie kominowym – obozowiczki rodziły na piecu, w którym palono zaledwie kilka razy do roku.

Pomimo przerażającej masy brudu, robactwa wszelkiego rodzaju, szczurów i chorób zakaźnych, braku wody oraz innych nie dających się wprost opisać okropności, działo się tam coś niezwykłego

– napisała Stanisława w swoim „Raporcie położnej z Oświęcimia”. Raport ten powstał jako sprawozdanie z pracy położnej w obozie koncentracyjnym i pierwszy raz został odczytany przez syna Stanisławy, Bronisława, podczas uroczystości trzydziestopięciolecia pracy zawodowej Leszczyńskiej. W 1965 roku dokument ukazał się drukiem w „Przeglądzie Lekarskim”. W ciągu dwóch lat pobytu w Auschwitz Stanisława przyjęła ponad trzy tysiące porodów.

„Prowadziła poród w taki sposób, że stawał się jakby bezbolesny, a my czułyśmy się wtedy tak, jakby najmądrzejsza i najważniejsza osoba na świecie się nami zajmowała”

– wspominały więźniarki.

Wszystkie dzieci urodziły się żywe, żadna z matek nie zmarła przy narodzinach, nie było ani jednego pęknięcia krocza, krwotoku czy zakażenia porodowego. Tak Stanisława pisała o tym w swoim raporcie:

Wśród tych koszmarnych warunków snuje się w mej świadomości jedna myśl, jeden motyw przewodni. Wszystkie dzieci urodziły się żywe. Ich celem było żyć!”.

Obóz przeżyło trzydzieścioro z nich. Reszta noworodków zmarła w wyniku głodu i zimna, kilkaset zostało wywiezionych do Nakła w celu wynarodowienia, a ponad półtora tysiąca dzieci zostało utopionych przez niemieckie położne.

Obozowiczki nazywały Stanisławę „Mamą”, porównywały do anioła. Czy można wyobrazić sobie lepszy opis dobrej położnej?

Kiedy pani Leszczyńska pierwszy raz zbliżyła się do mnie, wiedziałam, że wszystko musi być już dobrze. Byłam w jakiś dziwny sposób pewna, że mogę na nią liczyć, że już teraz ona o wszystkim pomyśli, że jesteśmy przy niej bezpieczne. Wiedziałam, że jest ktoś, kto pomoże jak nikt inny”.

Stanisława była dla kobiet w Auschwitz wsparciem nie tylko medycznym, ale i duchowym, moralnym. Roztaczała wokół siebie atmosferę spokoju, ufności i modlitwy; organizowała nabożeństwa i śpiewała towarzyszkom niedoli. Chrzciła każde nowonarodzone dziecko. Stanowczo przeciwstawiała się rozkazowi zabijania noworodków, którego dyspozytorem był obozowy lekarz i okrutny zbrodniarz wojenny Mengele. Pewnego razu był on niespodziewanym świadkiem sytuacji, w której więźniarki, ze Stanisławą na czele, składały sobie bożonarodzeniowe życzenia. Mengele miał się wówczas zatrzymać, spojrzeć w ziemię i stwierdzić, że przez chwilę poczuł się człowiekiem. Anioł śmierci spotkał się w Auschwitz z Aniołem dobroci.

Po powrocie z obozu Stanisława kontynuowała pracę jako położna do 1958 roku. Pod koniec życia cierpiała z powodu choroby, ale i w tym czasie zachowała charakterystyczny dla siebie spokój i pogodę ducha. Zmarła 11 marca 1974 roku na nowotwór jelit. Została pochowana na łódzkim cmentarzu św. Rocha, żegnana przez tysiące ludzi, wśród tak lubianych przez nią kwiatów. Obecnie jej szczątki spoczywają w krypcie Kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Łodzi. 3 maja 1992 roku rozpoczął się proces beatyfikacyjny Stanisławy Leszczyńskiej, a ona sama zyskała tytuł Służebnicy Bożej Kościoła katolickiego.

Teksty o Stanisławie Leszczyńskiej, zawierające między innymi wspomnienia byłych więźniarek, wspomnienia jej dzieci czy listy pisane przez niezwykłą położną, zostały zebrane przez biskupa Bohdana Bejze w książce „Macierzyńska miłość życia”. Wydanie drugie powiększone ukazało się nakładem Diecezjalnego Wydawnictwa Łódzkiego w 1988, a pojedyncze, nadszarpnięte zębem czasu egzemplarze można znaleźć w antykwariatach. Postać Stanisławy zdaje się dziś nieco zapomniana, a do krypty w łódzkim kościele podobno nie tak łatwo trafić…

Stanisława Leszczyńska pisała:

W obozie koncentracyjnym wszystkie dzieci – wbrew wszelkim przewidywaniom – rodziły się żywe, śliczne i tłuściutkie. Natura przeciwstawiając się nienawiści, walczyła o swoje prawa uparcie, niezłomnymi rezerwami żywotności. Natura jest nauczycielką położnej. Razem z nią walczy o życie i razem z nią propaguje najpiękniejszą rzecz na świecie – uśmiech dziecka”.

Portret Służebnicy Bożej Stanisławy Leszczyńskiej. Fot. Marta Szczepańska

Zatem wszystkim Wam, które obchodzicie dziś swoje święto, życzymy właśnie tego, co najpiękniejsze.


Autorką tekstu jest zaprzyjaźniona doula i psycholog Martyna Niżniowska. Dziękujemy!


1 komentarz

Joanna · 8 maja, 2023 o 7:10 pm

Piękny artykuł o pięknej postaci! Moja stracona przez poronienie córka ma na drugie imię Stanisława właśnie dzięki temu,że czytałam o Niej w tym czasie. Dziękuję autorce za przybliżenie tej postaci innym!

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *