Ania i Sławek na spalonym

Jest piątek, wczesne popołudnie. Dzwoni do mnie Ania i długo opowiada o problemach, które dotykają jej rodzinę. W zasadzie wszystko to wiem, bo wspieramy rodzinę Ani i Sławka niemal od początku działalności Fundacji: zatrudniamy dla niej pomoc do dzieci, zlecamy drobne prace (Ania pięknie maluje akwarelami, zobaczcie sami). Może nawet dłużej, Czytaj dalej…

Gdy karmienie piersią jest do bani, czyli kilka słów o Breastfeeding Aversion and Agitation

Karmienie piersią to ta część macierzyńskiego doświadczenia, której trudno odmówić obiektywnej wartości. Kobiece mleko jest idealnie skomponowanym, bogatym w składniki odżywcze i przeciwciała posiłkiem, który dostosowuje się do potrzeb dziecka. Karmienie piersią  jest  też dobre dla nas, matek: łatwiej dochodzimy do siebie po porodzie, jesteśmy chronione przed chorobami serca i niektórymi typami nowotworów. Dodatkowo, wiele dobrego mówi się o znaczeniu karmienia piersią w kontekście budowania więzi między matką a dzieckiem. Oksytocyna, która wydziela się podczas karmienia, nie bez powodu nazywana jest hormonem szczęścia. Jej uspokajające właściwości sprawiają, że chwile spędzone z dzieckiem przy piersi są momentami wyjątkowej intymności i czułości. Czy to nie brzmi jak układ doskonały? (więcej…)

Wirtualna wioska

Wioska. Tyle się o niej mówi. Tyle się o niej marzy. Czasem się narzeka. Prawda jest taka, że każda z nas potrzebuje wsparcia. Każda, niezależnie od wieku, stanu, pełnionej roli. Ale matki potrzebują tej wioski szczególnie – i najbardziej cierpią, gdy jej brak. Dlatego tak często szukamy sobie substytutu wioski w internecie. Tyle że ta wersja wirtualna wcale nie musi być substytutem!

Wszystkie potrzebujemy wioski. Jeśli nam się wydaje, że nie potrzebujemy – możliwe, że tylko się wydaje…

(więcej…)

Macierzyństwo słodko-kwaśne

Zaczęło się od słoiczka. W rozmowie internetowej jedna z naszych koleżanek radziła się w sprawie żywienia niemowlaka. Pojawiły się słoiczki – i od razu w pakiecie z zastrzeżeniem “ale przecież z dobrym składem”. Jakby pokarm ze słoiczków miał być jakiś gorszy, jakby trzeba się było tłumaczyć, jakby było za nie mniej punktów w jakimś dziwnym, macierzyńskim wyścigu.

Powiedziałyśmy sobie STOP. Zaczęłyśmy mówić o prawdziwym obrazach naszego macierzyństwa. Szczerze, bez ogródek. O tym, co nam nie wychodzi. O tym, co odpuszczamy. O tym, co robimy, żeby chwilę odsapnąć i odpocząć. O nieidealności, odpuszczaniu i prawdziwym życiu. O byciu dostatecznie dobrą matką. Tama pękła. Zrobiło się śmiesznie, czasem smutno. Zrobiło nam się lepiej. (więcej…)