Kiedy tak leżałam zawinięta w chusty i moją głowę zaczęły wypełniać pomysły na to, co zrobię w Fundacji, wiedziałam, że nadeszła pora opuszczenia tego kolorowego kokonu. Tak, zaczynam od końca, bo tu koniec jest istotny.

Nie umiem powiedzieć, czy moja potrzeba rytuałów zrodziła się z doświadczenia ich braku po pierwszej ciąży, czy jednak w głównej mierze przyczynił się do tego kurs doulowy. Trudno jednak zaprzeczyć, że wprost nie wyobrażałam sobie początku nowej ery macierzyństwa bez wywodu, a w drugiej kolejności bez cerrady. I o ile o wywodzie wiem od bardzo dawna, o tyle cerrada jest dla mnie nowością. Od początku jednak bardzo fascynującą.
Kokon
Na podłodze leży 7 chust. Dopiero później, przeglądając zdjęcia, zorientuję się, że były ułożone symetrycznie pod względem koloru. A ja bardzo dobrze czuję się w symetrii. Jednak kiedy kładę się na nich, są po prostu kolorowe, miękkie i ciepłe. Zaczynamy od głowy. Zgodnie z sugestią Kingi, głowa zostaje spowita moim własnym szalem. Szalem, który od lat wiernie mi towarzyszy, więc nowość tego doświadczenia, jakim było owijanie ciała w tkaniny, została przełamana znajomym akcentem. Nie ma tu jednak żadnej magii: chodzi o to, by nie dawać wciąż ponadprzeciętnie wrażliwemu na zapachy nosowi czegoś, co pachnie obco. Własne zapachy są znacznie bezpieczniejsze, nie zmęczą, nie zirytują.

 

A więc głowa. Materiał napręża się, kiedy Kinga z jednej, a Marysia z drugiej strony chwytają go i ciągną każda do siebie. I tak trzymają, a ja czuję, jak napięcie mięśni powoli ustępuje. Potem otulane są ramiona. Czuję, jak dziewczyny dociągają szal i myślę o tym, że podobnie może się czuć dziecko zamotane w chuście, kiedy poprawiamy wiązanie. To całkiem miłe! Po chwili następna chusta otula moje piersi. Nie powiem, trochę się obawiam, że zostawię na tym szalu mokre ślady od mleka, ale na szczęście nic takiego się nie dzieje. Jestem otulona i spokojna. Płynę przez wspomnienia z porodu. Nie był łatwy, ale moją głowę wypełniają tylko najjaśniejsze jego momenty. Te, kiedy czułam się najlepiej zaopiekowana. Otulona.

 

Przychodzi czas na talię. Domagam się “mocniej!”, ale nie wiem nawet, czy to mówię, czy Kinga i Marysia same z siebie dociągają szal nieco ciaśniej. Trochę smutny ten pusty brzuch – przechodzi mi przez myśl. Kiedy idzie w ruch chusta otulająca biodra, Kinga ostrzega, że to może być trudne doświadczenie. Ale ja czuję się tylko coraz bardziej otulona i uspokojona. Mięśnie idealnie się relaksują pod naciskiem materiału. Potem jeszcze nogi na dwie tury: uda i kolana, łydki i stopy. Odprężam się i wciąż błądzę myślami po porodówce. Na koniec leżę sobie w tym kokonie z chust i odkrywam, że już od kilku dni, może nawet tygodnia, czuję się naprawdę dobrze. Że mogę już pożegnać mój przedłużony połóg. La etapa cerrada.

fot. Gosia Sikora-Borecka

Rebozo
To po prostu szal. Kawałek tkaniny, który żyje z kobietą. Który nieraz jest z nią od początku życia, towarzyszy wszystkim ważnym momentom i wraz z nią jest składany do grobu lub oddawany kolejnej kobiecie. Tak to wygląda w Meksyku. Meksykanki wiedzą też, że to kawałek tkaniny, który może przydać się w wielu sytuacjach: do noszenia dzieci i zakupów z targu, do owinięcia się, gdy pogoda nie rozpieszcza i nakrycia głowy w kościele, a wreszcie do ulżenia w bólu rodzenia i otulenia, kiedy połóg dobiega końca.

 

Rebozo (a może rebozem?) można wymasować całe ciało podczas manteady lub owinąć je w cerradzie. Można wymasować głowę i stopy, ramiona i krzyże, delikatnie pocierać ciążowy brzuch, by pobudzić wydzielanie oksytocyny. Można wymasować ciężarną i rodząca, zmęczonego dorosłego i rozhisteryzowane dziecko. Ponoć idealnie się też sprawdza w ataku migreny. To nie jest trudne, krótki instruktaż wystarczy. Więc nawet, gdy na sali porodowej nie masz pod ręką douli, może pomóc mąż. Albo położna! Są takie, które znają sekrety rebozo.

 

Tutaj przeczytasz wyniki badań naukowych o tym, jak reboza pomogły duńskim kobietom na porodówkach.
Tutaj poznasz wyniki badań, z których wynika, że szali można używać też w przypadku nieprawidłowego ułożenia dziecka.
Tutaj posłuchasz pieśni o rebozo, o tym, że “miłośnie otula ciało / i chroni westchnienia serca”.

 

Tutaj dowiesz się, jak znaleźć kogoś, kto i Ciebie otuli lub wymasuje szalami.

 

Dziękuję Kindze i Marysi, że pomogła mi zamknąć połóg, Oli, że asystowała oraz Gosi, że podzieliła się swoją wiedzą i umiejętnościami.

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *