Dziś Światowy Dzień Wcześniaka. Dzień, którego wiele mam wolałoby nie obchodzić. Każde dziecko wie, że ciąża trwa dziewięć miesięcy. A jednak niektóre maluszki przybywają szybciej i z zaskoczenia.
Nie jest mi znane doświadczenie przedwczesnych narodzin dziecka. Słucham jednak wielu takich historii. Nie jest to coś, co można zapomnieć. Często zostaje na zawsze: czy to w pamięci, czy to w objawach zdrowotnych. Czasem kończy się szczęśliwie, jak u Marzeny. Ale nie zawsze.
Wcześniactwo dziecka oznacza dla matki borykanie się z mnóstwem nieuporządkowanych emocji. Ważne jest, by sobie na nie pozwolić. By o nich mówić. By się ich nie wstydzić. By poszukać kogoś do rozmowy.
Dlatego oddaję głos dziewczynom, które są mami wcześniaków. Dziękuję im za ich wypowiedzi.
Bycie matką wcześniaka oznacza poczucie winy, że nie udało się donosić ciąży, a Twoje dziecko jest chore/ma gorszy start przez Ciebie. Tak. Wina zdecydowanie na pierwszym miejscu. I żal. I rozczarowanie. Sobą. I masz czas na babranie się w tych emocjach i skrajny egocentryzm, bo Twoje dziecko karmi maszyna, a przewija pielęgniarka. Bo jakbyś się nie postarała i ilu godzin w szpitalu nie spędziła, nadal wracasz do domu i praktycznie przesypiasz całe noce.
~ Ania
Ile to jest bólu, ile zduszonych emocji, bo dziecko nie może wyczuć nerwów, ile pralek dezynfekowanych ubrań, ile leków, konsultacji i terapii i ani jednej w pełni przespanej, spokojnej nocy! To małe Życie nauczyło mnie ogromnej siły, miłości, która nie zna granic, radości nawet z tego, że w promocji są moje ulubione tuczące chipsy, chociaż mogłabym je kupić przecież w normalnej cenie! I najważniejsze, że to wszystko jest po COŚ! Jeśli człowiek przyjmie ten ciężar i pogodzi się z nim, potrafią dziać się cuda.
~ Dorota
Poczucie winy, że urodziłam wcześniej. Szczęście, bo nie potrzebował inkubatora czy respiratora. Bo dostał 9 pkt, bo zapłakał zaraz po narodzinach. Frustracja, kiedy jeden dzień robiliśmy krok do przodu, a dzień później wracaliśmy w to samo miejsce. I zazdrość, że nasz wspólny początek nie jest tak piękny, jak u innych, że nie mogliśmy się przytulać, wyjść na spacer. Bezsilność i poczucie, że jest mnóstwo osób i rzeczy, które są mu bardziej potrzebne niż ja – matka bez dziecka. Nieraz miałam wyrzuty sumienia, gdy w drodze ze szpitala weszłam na zakupy albo kawę. Bo przecież powinnam być przy nim.
A teraz czuję wdzięczność i dumę, gdy widzę, jak szybko dogania urodzonych o czasie rówieśników. Obawę o jego zdrowie. Obsesyjnie sprawdzam, czy oddycha, mimo monitora oddechu.
Chciałabym powiedzieć innym mamom, szczególnie tym które stoją na początku swojej drogi że muszą być silne o wierzyć w swoje dziecko. Bo żaden dorosły nie ma tyle woli życia i siły niż ci mali wojownicy.
~ Viola
Bycie mamą wcześniaka to jest po prostu Miłość…
Często tej miłości towarzyszy poczucie winy, że ciąża do pewnego momentu książkowa, a po tym nagle szpital, szybkie rozwiązanie i te dni, gdy musisz czekać… na pozwolenie, aby dotknąć swojego dziecka, aby je przewinąć, wziąć na ręce, nakarmić (przy ciągłym nadzorze pielęgniarek, które w zależności od dyżuru są mniej lub bardziej wyrozumiałe)… To długie godziny siedzenia przy laktatorze, mycia i wyparzania butelek oraz walki o każdą kroplę i pilnowania diety, żeby nie zjeść czegoś złego, bo znów będzie w szpitalu ocenianie… Długie godziny leku i bezsilności o tę maleńką istotkę (czy dziś oddycha samodzielnie, czy jeszcze ma sondę, czy w końcu nie ulewa), czy to jej monitor właśnie wyje…
A po tym, gdy wracasz do domu nagle cisza… Nie ma pielęgniarek, nie ma oceniania, jest w końcu normalność i leniwe dni w domu bez codziennych wycieczek do szpitala…. Ale zaraz znów bieganina po specjalistach neurologach, kardiologach, pediatrach, neonatologach, etc… Zaczynasz się zastanawiać, czy moje dziecko się dobrze rozwija, czy prawidłowo, etc? Ta obawa towarzyszy od wyjścia ze szpitala… Jednak z czasem powoli o niej zapominasz, z każdym miesiącem dziecko rośnie, lekarzy jest coraz mniej, wydaje się, że wszystko powoli wraca do normy, ale tak naprawdę już nic nie będzie takie same… Bo nie jest was już 2/3/4 lecz 3/4/5… I ogromna MIŁOŚĆ, bo przecież bez niej, dopóki to kogoś nie spotka, to z własnej woli tego nie zniesie…
~ Iwona
0 komentarzy